piątek, 10 marca 2017

Pikaczento przez 4 województwa, czyli 5SBO okiem "tego nowego" ;)

Szybka decyzja, wizyta na booking.com, torba spakowana i w drogę. W piątek, po pracy, z wywieszonym ozorem, jeszcze tylko zatankować i w ogólnym przedweekendowym korku wbić jakoś na krajową 11. Trasę wybrałem nader malowniczą, chyba aż za bardzo - nie wiem, czy koniecznie chciałem oglądać te wszystkie miejscowości po drodze... ("wrócisz inną drogą" - powtarzałem w myślach, starając się jednocześnie nie nadużywać pejoratywnie nacechowanych określeń).

Ufff w końcu S11 i A2, no i Poznań! Pierwsze zaskoczenie: Lidl wielkości sporej hali produkcyjnej, a na parkingu punkt ładowania samochodów elektrycznych... tak, tak, lidlowy! "Jednak coś się w tym kraju zmienia" - pomyślałem.

Gdy automatyczne drzwi niemieckiego przybytku handlowego otwarły się przede mną, a potrzebne produkty znalazły w bagażniku samochodu - chwila zastanowienia: "jacy są?", "czy na pewno się dogadamy?", "czy aby nie będzie drętwo?". Wprawdzie byłem na 4Spotkaniu Blogerów Ogrodniczych, ale tylko przez moment i to w ostatnim dniu - nie było możliwości porozmawiać na żywo, poznać.

Taksiarz wiezie mnie do centrum Poznania, nawijając coś o pogodzie, ale nie bardzo skupiam się na tym, co do mnie gada. Jest już po 21, więc zaliczę ponad godzinne spóźnienie... Rewelacja, ale cóż poradzić w kraju gdzie na każdego mieszkańca przypada 0,501 samochodu...





Teraz już tylko grzecznie przedstawić się wszystkim i zobaczymy, jak to będzie. I tutaj moje pierwsze zaskoczenie: wszyscy są otwarci, życzliwi i po paru minutach rozmawiamy, jakbyśmy się znali od dawna (no dobra, z częścią ekipy mam od dawna kontakt, ale tylko online...)







W sobotę trochę wykładów i kolejne spotkanie wieczorne, tym razem w bardziej kameralnym gronie - większość ekipy blogerskiej wracała już w tym dniu do domu.
5SBO już za nami, a ja nie umiem się doczekać na następne spotkania. Poznałem ludzi, którzy mają pasję i tą pasją, niekiedy bardzo plastycznym językiem, dzielą się z innymi i innych zarażają. Sama impreza zorganizowana super, dzięki Wojtkowi Wardeckiemu.

 Za entuzjastyczne, a wręcz lekko szalone, przyjęcie chciałem podziękować Weronice, która do kolekcji moich dziar dodała swoją - niestety troszkę nietrwałą... ;)



Zapraszam również do czytania blogów:

Cezara&Darka

Bożki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz