Zimowe wyprawy w miejsca tropikalne mają to do siebie, że powroty po nich bywają trudne. Do zimna, do rzeczywistości, do szarej codzienności. A co, jeśli Wam powiem, że tej powrót był nieco inny?
Owszem zimno i widok śniegu dobiły mnie już mocno na samym Okęciu, ale jednak i tak ten powrót był inny. Po głowie dość długo kołatała mi się myśl, że jednak dobrze wrócić do Europy, do Polski, na Śląsk. Przecież wiosna już puka do drzwi i zrobi się ciepło, a czego więcej można zazdrościć Gambijczykom?
Zazdrościć można im na pewno nietuzinkowej przyrody, która przybysza z Europy powala i obezwładnia swoją "innością" - na pewno działa też ciekawość, podsycana latami poprzez rozmaite lektury, których akcja toczy się właśnie na Czarnym Lądzie. Niestety nie jest to już ta Afryka z książek z dziecięcych lat. Na miejscu dopadnie nas jeszcze fakt wszechobecnej degradacji środowiska - widok ton odpadków latających gdzie popadnie, foliowych reklamówek pozahaczanych o piękne drzewa na sawannie. Dowiemy się również, że większość zwierząt, z którymi kojarzy się ten kontynent, została tu wybita przed wiekiem - a te, które jeszcze tu występują, możemy zobaczyć raczej w specjalnych parkach i rezerwatach - tak, tak, trochę takie nasze zoo, tylko realia wokół bardziej autentyczne...
Zobaczymy jeszcze domy budowane z rozmaitych materiałów, które w Europie uznano by za odpady. Zobaczymy, jak szczęśliwa i bogata Europa zalewa biedną Afrykę używaną odzieżą, starymi meblami i sprzętami, zdezelowanymi autami oraz niezdrową żywnością - tutaj wyznacznikiem luksusu i powiewu lepszego życia.
Zobaczymy również rolnictwo wyjęte rodem z wieków średnich. Rolnictwo, które jest tak nieefektywne, że wcale nie dziwi mnie że państwa afrykańskie nie są samowystarczalne żywnościowo. Smuci mnie fakt, że kraj posiadający takie gleby (dorzecze rzeki Gambii) i położony w takich klimacie, musi importować jedzenie...
Gambia, symbol handlu niewolnikami, symbol znieczulicy bogatych państw tego świata. Gambia, moje pierwsze spotkanie z "Czarną Afryką". I tylko wrodzony optymizm i radosne spojrzenia mieszkańców "uśmiechniętego wybrzeża" sprawiły, że złe myśli znikały i znowu mogłem iść przed siebie stumetrowej szerokości rajską plażą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz